Straciliśmy Basa
Dosta, który Eredivisie i Heerenveen zamienił na mocno przeciętny ostatnio
Wolfsburg. Pewnie wyjdzie mu to na dobre, bo liga podobno lepsza, więcej
funduszy, bo w biedzie żyć nie wypada, a specjaliści powołują się na zwiększoną
ilość zdrowych dla organizmu pierwiastków w niemieckim powietrzu. Dorzucając do
tego Luuka de Jonga, który poczuł podobny zew, otrzymamy widoczny brak dwóch
najlepszych strzelców ubiegłego sezonu. Jeżeli w jakikolwiek sposób kogokolwiek
to pocieszy, to po dwóch kolejkach Jozy Altidore z AZ, Chadli z Twente, Lens i
Toivonen z PSV, Sana z Ajaksu oraz Sneijder z Waalwijk pokazali, że w tym
sezonie na boiskach raczej wiać nudą nie będzie. Za granicę, jednak w zupełnie
innym kierunku, poleciał Aissaidi, który nie otrzymawszy propozycji sowitego
wynagrodzenia od klubu z Amsterdamu (co przy ich obecnie prowadzonej polityce
byłoby trudne do wyegzekwowania) i wybrał Liverpool ku uciesze fanów The Reds. Ajax
bez żalu pożegnał Mounira El Hamdaouiego, którego Frank de Boer z nieskrywaną
przyjemnością wrzucił do rezerw w połowie ubiegłego sezonu, a już uśmiech z
twarzy zarządu zszedł (a przynajmniej powinien), kiedy oddawali za darmo
Nicolasa Lodeiro do Botafogo, bo technicznie jest wyśmienity, ale sympatii
trenera się nie zmieni, a on z łaską pozwalał Urugwajczykowi pobiegać w kilku
mniej ważnych meczach. Jak widać, pomimo powszechnie znanej opinii, Ajax
czasami również traci na transferach.
Jednak nie
tylko ofensywni piłkarze dochodzili do wniosku, że czas rozwinąć skrzydła i
przenieść się do innej ligi. Kapitan Ajaksu – Vertonghen wyemigrował do
Tottenhamu Hotspur, gdzie obecnie lubuje się w grzaniu ławki na White Hart
Lane, a Elm zignorował zainteresowanie HSV, żeby delektować się rosyjskimi
temperaturami, El Ahmandi znalazł się za nieujawnioną kwotę w Aston Villi razem
z Vlaarem, a Buttner w Manchesterze United w dość zawiłych okolicznościach.
Lecz nie
płaczcie za nimi, o nie! Wszyscy trenerzy uśmiechają się od ucha do ucha, bo do
Eredivisie to latach tułaczki po wielkich firmach zawitał Mark van Bommel,
który skosi ich piłkarzy z większą dokładnością i prezycją niż kosiarka.
Między naszymi
ligowcami też mieliśmy kilka interesujących transferów. Bulykin, który w
Ajaksie, delikatnie mówiąc, się nie odnalazł, zasilił szeregi Twente, a
Narsingh mając do wyboru klub z Amsterdamu czy z Eindhoven, wybrał drzwi numer
dwa.
‘Polskie’ akcenty
też były, bo jakby inaczej. Maaskant, były trener Wisły Kraków, przejął klub z
Groningen, jednak patrząc po wynikach, jakie osiągnął w dwóch pierwszych
kolejkach, to widzę jego przyszłość w ciemnych barwach. Mierząca w górną część
tabeli drużyna dała sobie wbić cztery bramki z Twente, a teraz ledwo
zremisowała z beniaminkiem. Delikatnie mówiąc, nieciekawie.
O transferach
mogę pisać jeszcze dużo, wymieniać poszczególne nazwiska, gloryfikować
piłkarzy. Bo przecież kto nie będzie tęsknił za Isakssonem między słupkami PSV?
Oczywiście wszyscy, bo patriotyzm nakazuje się cieszyć z coraz pewniejszej
pozycji naszego rodaka, towarzysza Tytonia, jednak mnie, NAWET MNIE, coś
delikatnie kłuje na myśl o braku w lidze holenderskiej czegoś, co przez lata
uważałam za pewnik. Żal Janko, Anity, Oezbiliza, tych wszystkich gwiazd
pakujących się w pogoni za chlebem i żal nawet tego Kuyta, który nie miał
najmniejszego zamiaru wracać do Feyenoordu. Żal, bo atrakcyjność ligi na tym
traci. Pewnie mówię to co roku, ale to nie zmienia faktu. Że i tak powodów do
radości nie ma.
Kusząc się na
całkowicie prywatną opinię, jestem zaskoczona niesamowicie słabą postawą Rody
Kerkrade, która znajduje się na samym dnie tabeli. Sender, który ma przyswojoną
filozofię klubu jak mało kto, nie połasił się na spektakularne transfery, bo za
co, ale liczyłam, że skoro zdecydował się na młodą kadrę z kilkoma
doświadczonymi piłkarzami, to wie co robi. Klub z południa Holandii od roku ma
tendencję spadkową, bo jeszcze dwa sezony temu mierzył w LE, a w poprzednim był
już w drugiej połowie tabeli. Z tej chorej sympatii do rozwijania polskiej
tradycji bramkarskiej w Holandii mam nadzieję, że jest to tylko falstart i że
nie przyzwyczają nas do takiej gry w sezonie, jak przeciwko PSV.
Tak patrząc na
uszczuplone transferami czołowych gwiazd składy zastanawiam się nad przebiegiem
obecnego sezonu. Bramki w dużych stężeniach na mecz już padają, sensacyjne
wyniki też są, a forma wielu drużyn pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Jak
zwykle można jako faworytów wskazać Ajax, Feyenoord oraz PSV i wypadałoby dodać
AZ, bo chociaż Twente jest obecnie liderem, to trudno uwierzyć mi w ich równie
spektakularny sukces co w sezonie 2009/10. Nie z Bulykinem zamiast de Jonga w
składzie.
Napisałam coś.
Po ponad miesiącu wreszcie coś napisałam. Obiecuję poprawę i bardziej regularne
opisywanie Eredivisie moim niewprawnym okiem ku uciesze moich nieistniejących
czytelników. Bo podobno trening czyni mistrza, a nie ukrywam, że taki tytuł
szlachecki mi odpowiada. Macie jakieś typy, kto rozsiądzie się na podium sezonu
2012/13? Piszcie w komentarzach, dzielcie się i oceniajcie moje wątpliwe
wywody. Do za tydzień (mam nadzieję)!