niedziela, 19 sierpnia 2012

Wielka holenderska wyprzedaż

               Letnie okienko transferowe powoli nam się kończy, sezon się już zaczął, a wraz z nim staram się przywołać moją kapryśną ochotę do pisania. Ale oto jestem i staram się podsumować kończące się dwa miesiące, w których Eredivisie straciła, ale zapewne też zyskała – to okaże się za kilka miesięcy – kilka barwnych postaci.
Straciliśmy Basa Dosta, który Eredivisie i Heerenveen zamienił na mocno przeciętny ostatnio Wolfsburg. Pewnie wyjdzie mu to na dobre, bo liga podobno lepsza, więcej funduszy, bo w biedzie żyć nie wypada, a specjaliści powołują się na zwiększoną ilość zdrowych dla organizmu pierwiastków w niemieckim powietrzu. Dorzucając do tego Luuka de Jonga, który poczuł podobny zew, otrzymamy widoczny brak dwóch najlepszych strzelców ubiegłego sezonu. Jeżeli w jakikolwiek sposób kogokolwiek to pocieszy, to po dwóch kolejkach Jozy Altidore z AZ, Chadli z Twente, Lens i Toivonen z PSV, Sana z Ajaksu oraz Sneijder z Waalwijk pokazali, że w tym sezonie na boiskach raczej wiać nudą nie będzie. Za granicę, jednak w zupełnie innym kierunku, poleciał Aissaidi, który nie otrzymawszy propozycji sowitego wynagrodzenia od klubu z Amsterdamu (co przy ich obecnie prowadzonej polityce byłoby trudne do wyegzekwowania) i wybrał Liverpool ku uciesze fanów The Reds. Ajax bez żalu pożegnał Mounira El Hamdaouiego, którego Frank de Boer z nieskrywaną przyjemnością wrzucił do rezerw w połowie ubiegłego sezonu, a już uśmiech z twarzy zarządu zszedł (a przynajmniej powinien), kiedy oddawali za darmo Nicolasa Lodeiro do Botafogo, bo technicznie jest wyśmienity, ale sympatii trenera się nie zmieni, a on z łaską pozwalał Urugwajczykowi pobiegać w kilku mniej ważnych meczach. Jak widać, pomimo powszechnie znanej opinii, Ajax czasami również traci na transferach.
Jednak nie tylko ofensywni piłkarze dochodzili do wniosku, że czas rozwinąć skrzydła i przenieść się do innej ligi. Kapitan Ajaksu – Vertonghen wyemigrował do Tottenhamu Hotspur, gdzie obecnie lubuje się w grzaniu ławki na White Hart Lane, a Elm zignorował zainteresowanie HSV, żeby delektować się rosyjskimi temperaturami, El Ahmandi znalazł się za nieujawnioną kwotę w Aston Villi razem z Vlaarem, a Buttner w Manchesterze United w dość zawiłych okolicznościach.
Lecz nie płaczcie za nimi, o nie! Wszyscy trenerzy uśmiechają się od ucha do ucha, bo do Eredivisie to latach tułaczki po wielkich firmach zawitał Mark van Bommel, który skosi ich piłkarzy z większą dokładnością i prezycją niż kosiarka.
Między naszymi ligowcami też mieliśmy kilka interesujących transferów. Bulykin, który w Ajaksie, delikatnie mówiąc, się nie odnalazł, zasilił szeregi Twente, a Narsingh mając do wyboru klub z Amsterdamu czy z Eindhoven, wybrał drzwi numer dwa.
‘Polskie’ akcenty też były, bo jakby inaczej. Maaskant, były trener Wisły Kraków, przejął klub z Groningen, jednak patrząc po wynikach, jakie osiągnął w dwóch pierwszych kolejkach, to widzę jego przyszłość w ciemnych barwach. Mierząca w górną część tabeli drużyna dała sobie wbić cztery bramki z Twente, a teraz ledwo zremisowała z beniaminkiem. Delikatnie mówiąc, nieciekawie.
O transferach mogę pisać jeszcze dużo, wymieniać poszczególne nazwiska, gloryfikować piłkarzy. Bo przecież kto nie będzie tęsknił za Isakssonem między słupkami PSV? Oczywiście wszyscy, bo patriotyzm nakazuje się cieszyć z coraz pewniejszej pozycji naszego rodaka, towarzysza Tytonia, jednak mnie, NAWET MNIE, coś delikatnie kłuje na myśl o braku w lidze holenderskiej czegoś, co przez lata uważałam za pewnik. Żal Janko, Anity, Oezbiliza, tych wszystkich gwiazd pakujących się w pogoni za chlebem i żal nawet tego Kuyta, który nie miał najmniejszego zamiaru wracać do Feyenoordu. Żal, bo atrakcyjność ligi na tym traci. Pewnie mówię to co roku, ale to nie zmienia faktu. Że i tak powodów do radości nie ma.
Kusząc się na całkowicie prywatną opinię, jestem zaskoczona niesamowicie słabą postawą Rody Kerkrade, która znajduje się na samym dnie tabeli. Sender, który ma przyswojoną filozofię klubu jak mało kto, nie połasił się na spektakularne transfery, bo za co, ale liczyłam, że skoro zdecydował się na młodą kadrę z kilkoma doświadczonymi piłkarzami, to wie co robi. Klub z południa Holandii od roku ma tendencję spadkową, bo jeszcze dwa sezony temu mierzył w LE, a w poprzednim był już w drugiej połowie tabeli. Z tej chorej sympatii do rozwijania polskiej tradycji bramkarskiej w Holandii mam nadzieję, że jest to tylko falstart i że nie przyzwyczają nas do takiej gry w sezonie, jak przeciwko PSV.
Tak patrząc na uszczuplone transferami czołowych gwiazd składy zastanawiam się nad przebiegiem obecnego sezonu. Bramki w dużych stężeniach na mecz już padają, sensacyjne wyniki też są, a forma wielu drużyn pozostawia więcej pytań niż odpowiedzi. Jak zwykle można jako faworytów wskazać Ajax, Feyenoord oraz PSV i wypadałoby dodać AZ, bo chociaż Twente jest obecnie liderem, to trudno uwierzyć mi w ich równie spektakularny sukces co w sezonie 2009/10. Nie z Bulykinem zamiast de Jonga w składzie.
Napisałam coś. Po ponad miesiącu wreszcie coś napisałam. Obiecuję poprawę i bardziej regularne opisywanie Eredivisie moim niewprawnym okiem ku uciesze moich nieistniejących czytelników. Bo podobno trening czyni mistrza, a nie ukrywam, że taki tytuł szlachecki mi odpowiada. Macie jakieś typy, kto rozsiądzie się na podium sezonu 2012/13? Piszcie w komentarzach, dzielcie się i oceniajcie moje wątpliwe wywody. Do za tydzień (mam nadzieję)!